Zielone smoothie ze szpinaku, kiwi i melona

Zielone smoothie są idealne na początek dnia. Piszą i mówią o tym wszystkie fitblogerki, gotujące blogerki, blogerki urodowe, lifestylowe, coachingowe… Dużo ich jeszcze? Zapewne! Z jednej strony można by pomyśleć ‘O rany, wszyscy o tym mówią, ale w sumie dlaczego zielone jest dobre? Po co mam zajadać się zieleniną jak królik? Liściaste na pewno nie jest smaczne! Skoro pełno tego w internecie, to zapewne jest tylko jakąś marketingową zagrywką’. Można by jednak pomyśleć też inaczej ‘Większość ma rację, więc skoro mówi o tym większość, na pewno warto jeść zielone smoothie. Nie będę się kłócić z tyloma ekspertami. Zielone pomoże na włosy/cerę/wagę/kondycję/wpisz dowolne – a więc super!’.

Drugie podejście jest zdecydowanie lepsze, choć wciąż daleko mu do ideału. A czym on jest, że warto do niego dążyć? To zrozumienie, dlaczego zielone jest zdrowe. To zastanowienie się nad tym, dlaczego tak wiele osób propaguje zielone śniadania. To świadome korzystanie z dobrodziejstw natury.

Jak zatem świadomie korzystać z zielonych smoothie?

Wiedzieć, co daje nam każdy poszczególny składnik i jak je łączyć, by z jedzenia czerpać możliwie jak najwięcej. Dzięki temu zielone śniadania – ale przecież nie tylko śniadania – będą zarówno zdrowe, jak i smaczne.

Do najpopularniejszych zielenin nadających kolor koktajlom należą: (znacie inne – dajcie znać!)

- jarmuż
- szpinak
- zielona pietruszka
- mięta
- ogórek
- zielone jabłko
- kiwi
- awokado
- seler naciowy
- spirulina
- chlorella
- młody jęczmień
- matcha

Każdy z tych produktów nadaje ostatecznemu posiłkowi niesamowity zielony kolor. W przypadku liści (szpinaku, jarmużu, pietruszki, mięty) oraz sproszkowanych zielenin (chlorelli, spiruliny, jęczmienia, matchy) i kiwi będzie to barwa bardzo intensywna; ogórek, jabłko, seler i awokado dadzą nam kolory zdecydowanie łagodniejsze.

Wszystkie są pochodzenia roślinnego – choć chlorelli, a tym bardziej spirulinie bliżej do glonów – a zielony barwnik w nich zawarty jest informacją dla nas, że znajdziemy w nich mnóstwo cennych składników. Opisanie ich wszystkich (a potem czytanie!) byłby naprawdę długim procesem! Dziś wspomnę więc tylko o kilku – tych, które wykorzystałam w swoim drugośniadaniowym smoothie.

Szpinak znany jest z wysokiej zawartości żelaza, choć wcale nie ma go tam tak dużo jak można by wnioskować z bajek oglądanych w dzieciństwie; znajdziemy w nim jednak prowitaminę A, K, kilka witamin z grupy B, luteinę oraz sporo składników mineralnych (wapń, magnez, potas, fosfor, no i żelazo też). Kwas foliowy zawarty w szpinaku z pewnością przyda się przyszłym mamom, a błonnik wspomoże trawienie.

Chlorella to alga, więc nie każdemu będzie odpowiadał jej smak i zapach. Za to kolor – tak zielony, że aż trudno uwierzyć, że jest naturalny! Zmiksowana z innymi składnikami jest jednak niewyczuwalna, a wystarczy pół łyżeczki, żeby zyskać super zieleń i mnóstwo witamin: A, C i tych z grupy B. Chlorella ma działanie oczyszczające i detoksykujące, ułatwia także gojenie się ran.

Kiwi to chyba jeden z najbardziej zielonych owoców (jeśli się mylę, to mnie poprawcie). Choć wydaje nam się, że witaminy C najwięcej jest w cytrynie (no bo żółta, kwaśna i zaczyna się na tę literę), to właśnie w kiwi znajdziemy jej o wiele więcej. Jeden owoc w ponad 100% może zaspokoić nasze dzienne zapotrzebowanie. Witamina C jest przy tym niezbędna do dobrego wchłaniania żelaza – a właśnie dla niego zjadam szpinak. Kiwi to także sporo potasu, luteiny i błonnika.

W dzisiejszym smoothie istotną rolę odgrywały także nieco mniej zielone produkty:

Melon – nadał słodyczy, a przy okazji wzbogacił posiłek o beta-karoten, potas i witaminy z grupy B.

Siemię lniane – chyba już każdy słyszał o jego supermocach. Stymuluje pracę jelit, jest źródłem błonnika i kwasów omega, dzięki którym nasz mózg pracuje sprawnie. Siemię to także tłuszcz, który jest konieczny do właściwego wchłaniania witamin.

Cytryna – dodała lekko słodko-kwaśnego, orzeźwiającego smaku, a także witaminę C. Cytryna jest też świetnym „odkwaszaczem”, więc dobrze jest ją dodawać do szpinaku.

Całość posypałam jeszcze mąką kokosową – kolejną porcją zdrowych tłuszczy i smaku!

A sam przepis prezentuje się następująco:

- garść pokrojonego w kostkę melona (akurat miałam mrożony)
- garść szpinaku
- kiwi
- pół łyżeczki chlorelli
- łyżeczka siemienia lnianego
- ok. łyżka soku z cytryny
- trochę wody

Wszystko miksujemy na gładko, a gdyby było za gęste, dolewamy jeszcze odrobinę wody (jeśli marzy nam się koktajl, to dolewamy tyle wody, żeby całość była bardziej płynna).
Smoothie z tego przepisu jest ekstremalnie zielone, bogate w błonnik, witaminy, żelazo i nieco dobrych tłuszczy. A do tego smakuje rewelacyjnie!



Co warto zapamiętać w kwestii przygotowywania smoothie? 

W kilku przejrzystych punktach:

1.       Zielone naprawdę oznacza zdrowe!
2.       Dobrze jest wiedzieć, jakie wartości odżywcze mają poszczególne składniki.
3.       Jeśli nie lubisz „liściastego” smaku, zamaskuj go owocami – bananem, melonem, kiwi lub innymi.
4.       Łącz ze sobą produkty, które pomogą Ci we wchłanianiu ich witamin.
5.       Przynajmniej jeden składnik powinien być źródłem tłuszczy.
6.       Nie bój się eksperymentować – połączenie ogórka i banana naprawdę jest smaczne ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pizza bezglutenowa - spód do pizzy z cukinią

Ciasto mandarynkowe - bez glutenu, bez laktozy

Zdrowe tiramisu w formie kuleczek

Bezglutenowy tort cytrynowy z białą czekoladą i malinami

zBLOGowani.pl